piątek, 18 listopada 2016

Godzina pąsowej róży - M.Kruger - recenzja

Diabeł z więzienia dłużników (recenzja) zabrał mnie do XVIII wiecznej Anglii, z której nie miałam ochoty wracać. Nie można jednak tkwić wiecznie w świecie jednej książki. Trzeba wyruszyć w dalszą podróż u boku nowych bohaterów. Ale kto powiedział, że trzeba podróżować bardzo daleko zarówno w czasie, jak i przestrzeni? Można powrócić do rodzimej Polski, do czasów oddalonych ledwie o sto lat – do pięknej, XIX wiecznej Warszawy, pachnącej pąsowymi różami.

"Powieść potwierdzająca słuszność powiedzenia, że podróże kształcą. Także te odbywane w czasie... Czternastoletnia dziewczyna ze współczesnej powojennej Warszawy, za sprawą swojej babki zostaje przeniesiona o sto lat w przeszłość. Ubrana w ciasny gorset, umieszczona na pensji dla panien, na własnej skórze przekonuje się, jak wygląda życie według narzuconych przez kogoś zasad, zdyscyplinowane i oparte na nienaruszalnych wartościach. Kiedy Ania wraca do swojej rzeczywistości, jest już inną osobą - o wiele bardziej refleksyjną i lepiej rozumiejącą świat."

Teraz już chyba faktycznie wszyscy pomyślą, że mam coś do bohaterek książkowych. Ale gdybyście tylko poznali Anię, zrozumielibyście, że to nie ze mną jest coś nie tak. Stwórzmy szybko profil tej nadzwyczajnej dziewczyny. Ania, lat czternaście, ulubione zajęcia: narzekanie na ciasne gorsety i inne niewygodne ubrania, psucie opinii rodziny w towarzystwie, wieczne dziwienie się, dlaczego ludzie z XIX wieku uważają ją za wariatkę, gdy mówi o elektryczności i innych wynalazkach późniejszych czasów; inne informacje: IQ na poziomie kamienia z dna rzeki (lub niższe, badania wciąż trwają). Żebyście teraz zrozumieli co mam na myśli – Ania, czy jak kto woli Anda, przeniosła się z 1960 do 1880 roku, tak? Tak. Każda logicznie myśląca osoba szybko zrozumiałaby, że to zupełnie inne czasy, inna moda, zachowania, styl i standard życia. Ale Ania nie!  Jakoś w połowie książki (!) dziewczyna wpadła jak szalona do apteki i chciała zadzwonić. Zadzwonić! Paranoja po prostu. Takie kwiatki zdarzały się też później... Ania niemalże do ostatniej strony nie mogła pojąć tego, że w XIX wieku inaczej mówiono, robiono co innego, że wielu przedmiotów nie było itp. No i powiedzcie mi, jak inaczej można nazwać taką osobę, jeśli nie po prostu głupią, niemądrą? Sięgając po Godzinę pąsowej róży wcale się nie przejmowałam Anią. Nie wiem dlaczego, ale zakodowałam sobie w głowie, że te wszystkie głupiutkie nastolatki to bohaterki książek tworzonych obecnie. A tu się okazuje, że te prawie sześćdziesiąt lat temu również tworzono niegrzeszące rozumem dziewczyny. Pani Kruger chyba na dość długo obrzydziła mi literaturę młodzieżową.

Po Diable z więzienia dłużników miałam ogromną ochotę na coś w podobnych klimatach. Pod tym względem Godzina pąsowej róży zdała egzamin. Równie dobrze, jeśli nie lepiej autorka poradziła sobie z kreacją świata. Stworzyła mnóstwo obrazowych opisów, uwzględniających najdrobniejszy szczególik omawianego przedmiotu. Najbardziej urzekły mnie opisy strojów, te wszystkie koronki, falbanki, halki, zdobione kapelusze. Autorka świetnie poradziła sobie także z oddaniem specyfiki XIX-wiecznych realiów. Dotychczas nie miałam pojęcia, że aż tak wiele nie wypadało młodym dziewczynom, że nie mogły same wychodzić z domu, a na spotkania z wybrankiem zawsze, aż do ślubu brały przyzwoitkę. Jeśli uwielbiacie takie klimaty, powieść Kruger powinna przypaść wam do gustu.

O fabule wiele powiedzieć nie mogę. Godzina pąsowej róży to powiedziałabym książka obyczajowa z odrobiną fantastyki. Poza podróżami w czasie nie dzieje się w niej nic szczególnego. Po prostu zwykłe codzienne sprawy, problemy adekwatne do czasów, w których się znalazła. Zakończenie oczywiście oklepane i przewidywalne, ale spodziewałam się tego, więc to raczej nie wada.

Jeśli macie serdecznie dosyć irytujących bohaterek, zapomnijcie, że kiedykolwiek słyszeliście słowa Godzina pąsowej róży. Ania pod tym względem zdetronizowała nawet Anitę z Idealnej, a to nie lada wyczyn. Chyba tylko dzięki jej późniejszym przebłyskom zrozumienia dla zaistniałej sytuacji, przeczytałam tę książkę do końca. Poza główną bohaterką, wcale nie była taka zła. Fabułą nie zachwycała, ale klimat... tak, ten był magiczny. Myślę, że powieść Kruger chyba najbardziej przypadnie do gustu miłośniczkom tych nieco bajkowych (przynajmniej dla zamożnej kobiety) czasów, a już najlepiej ich miłośniczkom i równocześnie rówieśniczkom Andy. Może one złapałyby z nią lepszy kontakt niż ja?

Moja ocena:6/10





Tytuł:Godzina pąsowej róży
Autor:Maria Kruger
Wydawnictwo:Siedmioróg
Data wydania:2007 (data powstania - 1960)

8 komentarzy:

  1. Oj, coś czuję, że i ja z Anią się nie polubię. :/ Książkę być może przeczytam, bo wydaje się dość ciekawa pod tym względem, że to taka stara młodzieżówka, ale raczej nie w najbliższej przyszłości. Swoją traumę po zajęciach z kultury XIX wieku na razie próbuję leczyć sprawdzonymi tytułami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej chyba nie da się lubić :( A myślałam, że będzie "normalna", że to teraz jest jakaś moda na głupiutkie bohaterki.

      Usuń
  2. Nieee, dlaczego ta dziewczyna musi być tak irytująca?!? Gdyby nie to jej IQ byłabym skłonna przeczytać, ale w tej sytuacji... nie dam rady chyba. Smutne to :/ :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia co mają w głowie autorzy tworzący takie głupiutkie bohaterki :(

      Usuń
  3. Hahahah, uśmiałam się przy Twojej recenzji. Coś mi świta w mojej głowie że może już tę książkę czytałam ale jakoś sobie jej nie mogę przypomnieć. I pomimo tej irytującej bohaterki, to jednak sięgnęłabym (może ponownie) po te historię... Aby przekonać się czy Anda tak samo mnie zirytuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, to jeśli po nią sięgniesz, koniecznie daj znać jak tam Ania :D

      Usuń
  4. Witam Cię blogowiczu! Jestem Ronnie i robię szablony na blogspota :) Czemu to robię? Bo sprawia mi to dużo przyjemności i mogę się w ten sposób doszkalać. Robię to za darmo, Twoją dobrą wolą może być oczywiście jedynie zaobserwowanie mojego bloga. Zawsze możesz mnie odwiedzić i zobaczyć moje prace, które znajdziesz w podstronie "PORTFOLIO". Nie martw się, nie będę potrzebowała ani Twojego e-maila, ani hasła. Cały szablon wysyłam w załączniku a Ty po prostu wstawiasz go do siebie. Jeśli będziesz miała ochotę i chęć zmian wizerunku swojego szablonu zapraszam :) ronniecreators.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń