1.Niewykorzystanie potencjału książki
Najgorsze co może być. Autor tworzy
własny niepowtarzalny świat, ale nie korzysta z jego wyjątkowości.
Umieszcza w nim najpospolitsze wydarzenia, mimo że mógł do niego
zesłać wszystkie plagi egipskie, inwazję kosmitów, zombie i
stworzyć coś naprawdę epickiego. Lub inaczej – stworzy pełną
rozmachu, zawiłą intrygę, by zakończyć ją szybko i banalnie.
Ubolewam nad wieloma dziełami tak potraktowanymi.
2.Irytujący bohaterowie
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie
każdy potrafi tworzyć świetnych bohaterów, ok. Ale... jak można
tworzyć postacie, które już nawet nie tyle nie budzą sympatii, co
po prostu wkurzają i wręcz zmuszają do ciśnięcia książką o
ścianę? Rozumiem, że niekiedy tacy bohaterowie są kreowani
świadomie i ich charakter ma znaczący wpływ na fabułę, ale czy
może ktoś wie jaki jest cel tworzenia głupiutkich, naiwnych,
pustych nastolatek, które nie wiedzą czego chcą od siebie, od
życia i od każdego, kto tylko ma z nimi jakąś styczność? Bo ja
niestety nie wiem.
3.Nijakie zakończenie
Umówmy się – zakończenie to to, co
najbardziej pamiętamy z przeczytanych przez nas książek. Zdarza
się, że potrafią solidnie zirytować. Bo są złe, inne niż byśmy
chcieli? Nie. Czymś zdecydowanie gorszym od złego zakończenia jest
jego brak, czyli sytuacja, gdy powieść kończy się tak szalenie
nijako, że aż parę razy sprawdzamy, czy może nie mamy jakiegoś
ferelnego egzemplarzu pozbawionego przynajmniej kilku kartek.
4.Pisanie kolejnych tomów na siłę
Nie wiem czy trzeba tu cokolwiek
dodawać. Trzeba potrafić zejść ze sceny i powiedzieć stop. Nie
każdemu udaje się ta sztuka, stąd wznowienia popularnych serii po
latach lub ciągnięcie ich w nieskończoność, niezważając na
fakt, że kolejne tomy są już kompletnie pozbawione pomysłu i
świeżości.
5.Filozofowanie
Nawet lubię kiedy w książce jest coś
mniej oczywistego i podanego wprost, gdy bohaterowie rozmyślają nad
czymś, dyskutują o tym. Jednak wszystko ma swój kres, co nie każdy
autor dostrzega. Niestety, intelektualne dysputy są w porządku
tylko przez pierwsze kilka stron. Później z reguły stają się
mało ciekawym bełkotem i laniem wody, którego z reguły my,
czytelnicy nie lubimy.
To już wszystko. A czego Wy nie lubicie w książkach? Piszcie, jestem bardzo ciekawa :)
Sama pisałam taki post w maju i u mnie również na pierwszym miejscu był niewykorzystany potencjał oraz irytujący bohaterowie, choć tu bardziej bohaterki, bo to one częściej działają mi na nerwy. Trzeci punkt ostatnio zdarza mi się bardzo często! Już wole, by coś przesłodzili niż dali takiego nijakiego klumpa, gdzie dalej nie wiadomo co właściwie stało się z bohaterami. Cass jest właśnie taką autorką, która na siłę przeciąga tomy, co wcale mi się nie podoba. Nie lubię też potrójnego trójkąta, typowego bad-boya oraz przydługich opisów nic nie wnoszących do książki.
OdpowiedzUsuńWielopasja
Zastanawiałam się nad trójkątami miłosnymi, bo wiem, że irytują one wiele osób. Ja jednak raczej nie sięgam po książki, w których coś takiego występuje, więc odpuściłam sobie ten punkt. Co do opisów to masz rację. Ja w zasadzie nic nie mam do tego, gdy są długie, ale niekiedy sa po prostu za długie lub autor opisuje coś w ogóle niegodnego uwagi.
UsuńDla mnie w książkach są najgorsze zakończenia. Jeśli książka nie ma dobrego zakończenia to można powiedzieć, że jest zmarnowana. Nie lubię tez czytania przez kilka części o jednym i tym samym czasami zastanawiam się czemu autorzy nam to robią.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Co do czytania tego samego w kilku tomach, to obecnie czuję coś takiego przy cyklu "Cmentarz Zaginionych Książek" Zafona, ale więcej o tym w recenzji już niebawem :)
UsuńJeśli chodzi o punkt 1 miałam ostatnio taki problem czytając "Moje nowe życie" - autorka zrobiła świetny świat, ale tak gnała z fabułą, że książka wyszła jej na około 150 stron i nie była totalnie warta uwagi.
OdpowiedzUsuńNiestety dość często tak jest :(
UsuńNiewykorzystanie potencjału jest najgorsze... ;___;
OdpowiedzUsuńTAK! Głupie nastolatki, które nie wiedzą czego chcą to najgorszy typ postaci w książkach.
Ze wszystkim co wymieniłaś się zgadzam. A co ja bym dodała? Błędy. Chociaż najmniejszy błąd znajdę, to mam ochotę rzucić książką w ścianę. No i wkurza mnie, kiedy książka jest beznadziejna, a ja sobie założę, że ją przeczytam do końca buahha.
Pozdrawiam.
#SadisticWriter
Masz rację z tymi błędami. W jednej książce znalazłam "bród",zamiast "brud" (oczywiście z kontekstu wynikało, że chodzi o syf, brud - ten przez "u").
Usuń