wtorek, 23 sierpnia 2016

Więzień nieba - C.R Zafon (recenzja)

Więzień nieba to ostatni z dotychczas powstałych tomów z cyklu (zrobiłam research i już wiem,że to nie trylogia!) Cmentarz zapomnianych książek. Po schematycznej Grze anioła byłam pełna obaw odnośnie tej części. Na szczęście (lub może nieszczęście?) o powtórzeniu schematu z wcześniejszych tomów tym razem nie ma mowy. Powieść Zafona jak zwykle ma mnóstwo zalet, ale też garść wad. Jakich?

Akcja książki rozgrywa się w 1957 roku. Znanemu z pierwszego tomu Danielowi Sempere w wyniku nietypowego zdarzenia, zwierza się stary przyjaciel - Fermin. Opowiada mu o swojej burzliwej przeszłości, w której swoje miejsce ma także... pisarz Daniel Martin. Tak, ten sam Daniel Martin, jakiego poznaliśmy w drugim tomie. Więzień nieba to nie tylko połączenie ze sobą wydarzeń z dwóch pierwszych tomów, nowa opowieść, przedstawiająca losy Fermina w młodości, ale także parę słów o kłopotach małżeńskich Daniela i Bei. Jak zakończy się ta historia? Jakie nieznane fakty wypłyną na wierzch?

W dwóch wcześniejszych tomach wyglądało to tak - główny bohater z różnych powodów zaczyna się interesować jakąś postacią, obecnie już raczej nieżyjącą. Dociera do wszystkich dostępnych mu źródeł, aby poznać jego przeszłość i odtworzyć jego losy. W Więźniu nieba jest inaczej. Nikt nie musi niczego szukać, wszystko jest podane niczym na tacy, bo przedstawione wydarzenia to wspominki, które tym razem - wyjątkowo - jedynie delikatnie wkraczają do teraźniejszości. Nie wiem czy to wszystko przez to, ale po lekturze Więźnia nieba czuję spory niedosyt. Fabuła wydaje mi się zbyt prosta, jak na to, czego zwykłam już oczekiwać od Cmentarza zapomnianych książek i samego Zafona. Zakończenie także pozostawia wiele do życzenia, ale i (co mnie akurat cieszy) wróży obiecującą kontynuację.

Bohaterowie... to też już nie jest to. Fermin, którego pokochałam po pierwszym tomie nadal pozostaje moim ulubieńcem, ale jego wypowiedzi nie wzbudziły we mnie już tak wielu emocji. Podobnie wyglądało ze związkiem młodego Sempere i Beatriz. Odkąd ta para stała się małżeństwem, całe to uczucie, jakie było między nimi i towarzysząca mu świeżość uleciały.

Z Więźniem nieba jest coś nie tak. Według mnie mocno odstaje od poprzednich części. Nie ma tu powielonego schematu, ale z kolei coś innego nie zagrało. Z tą częścią bez żadnego kłopotu uporałam się w dwa dni. Przeczytanie poprzednich tomów zajmowało mi z kolei około czterech dni. Nie ma tu tej dbałości o każdy szczegół do jakiej przyzwyczaił mnie Zafon, tej złożoności, zawiłości, pięknych opisów. Wszystko jest skrótowe i dość nijakie. Ot, książka jak każda inne. Nie mówię, że Więzień nieba to zła powieść. Trzeba jednak  mieć na uwadze sięgając po nią, że różni się od Cienia wiatru i Gry anioła. Nadal jest dobra, ale nie aż tak dobra.

Moja ocena:7/10




Tytuł:Więzień nieba
Autor:Carlos Ruiz Zafon
Wydawnictwo:MUZA SA
Data wydania: 19.04.2012




Ostatni z dotychczas wydanych tomów nieco mnie zawiódł. A jak to było u was? Czytaliście? Jakie inne książki Zafona polecacie? 

4 komentarze:

  1. Jestem w trakcie czytania tej książki, jakoś w połowie i to prawda, że czyta się ją bardzo szybko.
    Cieszę się, że Zafon nie użył tego samego schematu, bo ugh, nienawidzę schematów.
    Mam nadzieję, że nie zawiodę się na tej części. Zawiodłam się na Cieniu Wiatru, a mimo to przeczytałam Grę Anioła i nie żałuję, bo to jedna z lepszych książek, jakie czytałam.

    czytajacpomiedzywersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więzień nieba jest inny niż pozostałe tomy. Mi niezbyt przypadła do gustu ta inność, ale może Tobie się spodoba :)

      Usuń
  2. Zgadzam się. Zafon ma coś takiego, że jego książki są z jednej strony niezłe i mają specyficzny klimat, ale często czegoś w nich brakuje. Ja czytałam jeszcze „Księcia mgły” i „Światła września”. Cykl rozpoczynany przez „Cień wiatru” to chyba jak dotąd najlepsza jego twórczość z jaką się zetknęłam. Wyżej wspomniane nie są złe, ale tak jak mówisz o „Więźniu...”, szczególnie na tle innych książek, nie wyróżniają się. Niemniej dobrze zajmują czas np. w podróży ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie przepadam za młodzieżówkami, więc wzięłam się najpierw za Cmentarz zapomnianych książek (bo nie wiem czy dobrze słyszałam, ale ta jego druga seria to chyba właśnie książki młodzieżowe). Zafon po tej trylogii nie stał się moim ulubionym autorem, ale z chęcią zabiorę się za jego Marinę i kto wie, może jeszcze inne książki :) Może to one sprawią, że go pokocham?

      Usuń