niedziela, 25 września 2016

Jak Cię zabić, kochanie? - A.Rogoziński - recenzja

Jak Cię zabić, kochanie? to wydana niedawno trzecia powieść Alka Rogozińskiego. Dotychczas nie miałam okazji spotkać się z twórczością tego autora, ale słyszałam sporo dobrego o wspomianym już tytule, więc nie mogłam się oprzeć i po niego nie sięgnąć. Opis zapowiadał dość mroczną powieść, w której z ofiary bardzo łatwo można stać się mordercą i na odwrót. Ale czy naprawdę taka jest ta książka?

Mea culpa. Nie doczytałam, że to komedia kryminalna. Ale... najlepiej sami zerknijcie na streszczenie fabuły tej książki i pomyślcie czego byście się po niej spodziewali: "Trzydziestoletnia Kasia ma szansę odziedziczyć ogromny spadek. Jest tylko jeden warunek - musi wysłać na tamten świat niekochanego przez siebie męża. Jak się jednak okaże, nie dość, że jest to piekielnie trudne zadanie, to i ona sama szybko zamieni się z myśliwego w ściganą zwierzynę. Rozpoczyna się komedia omyłek, w której każdy może przez przypadek stać się i ofiarą, i mordercą...". Mi wszystko podpowiadało, że będzie to mocna i poważna książka. Zabicie obcego człowieka to jedno, a pozbawienie życia małżonka lub małżonki, to już przecież sprawa innego kalibru. Sądziłam, że ta ksiażka będzie raczej z tych ciężkich. Może niekoniecznie chodziło mi tutaj o łatwość czytania, ale bardziej o trudną tematykę. W praniu wyszło coś zupełnie innego. Powieść Rogozińskiego okazała sie jednak być taką książkową wersją filmu Pan i Pani Smith, czyli niby bohaterowie się nie lubią, ale jednak ich do siebie ciągnie, niby jest poważnie - te wybuchy, te postrzały i tak dalej, ale wciąż pozytywny nastrój dominuje.

Jak Cię zabić, kochanie? to nie tylko moje pierwsze spotkanie z twórczością Rogozińskiego, ale i z komedią kryminalną. Cała ta powieść jest napisana z przymrużeniem oka, bohaterowie i wydarzenia bywają nieco przerysowani, wręcz groteskowi, ale o to chodziło. Autor sypie jak z rękawa żartami, ciekawymi porównaniami i licznymi odwołaniami do gwiazd show biznesu, na przykład Ewy Chodakowskiej czy Magdy Gessler. Książka jest napisana przyjemnym w odbiorze, prostym językiem, strona dosłownie ucieka za stroną. Miłośnicy kryminałów, którzy chcieli by na moment odpocząć od tego gatunku powinni być nią zachwyceni.

Część kryminalną ciężko mi ocenić, bo ta książka to według mnie w 85% komedia i w zaledwie 15% (jeśli nie mniej) powieść akcji. Ta druga jest według mnie zaledwie bazą do tego całego komizmu. Od razu uprzedzam, że nie ma co liczyć na to, że w Jak Cię zabić, kochanie? znajdzie się krwawe opisy miejsc zbrodni czy samych zabójstw. No... po prostu nie.


Dzisiaj będzie trochę filmowo. Wiecie kogo przypomina mi gangster, któremu mąż Kasi wisi pieniądze? Janusza Tracza, poważnie. Nawet pomocnika ma tak samo nieudolnego. Sam też niby jest wpływowy i niebezpieczny, ale niekiedy budzi sympatię no i po prostu nie da się traktować go poważnie, tak samo jak w zasadzie całej reszty bohaterów i wydarzeń w tej książce. Co do pozostałych postaci, chciałabym wyróżnić dwójkę sióstr zakonnych, które również wplątają się w walkę o spadek. Siostrzyczki zrzuciły habity i pokazały swoją prawdziwą, ostrą naturę. To zdecydowanie najbardziej konkretne i barwne bohaterki w powieści Rogozińskiego.


Sama fabuła nie powala. Jest dość przewidywalna i "zbyt idealna". Chodzi mi o to, że nie ma tu żadnych zgrzytów, jedno wydarzenie pasuje do kolejnego, potem następuje super (nie)zaskakujący zwrot akcji no i wreszcie wręcz bajkowe zakończenie. To wszystko jest jak dla mnie zbyt wymuskane i nieco przesłodzone.


Powieść Aleka Rogozińskiego jest przede wszystkim lekka - ale co warto zaznaczyć - lekka i nie ogłupiająca. Choć pełna humoru, nie ma tam żadnych niesmacznych, tanich dowcipów. Raz jeszcze przypominam, że to komedia, nie kryminał, więc wszyscy fani ostrzejszych klimatównie powinni się spodziewać tutaj nie wiadomo jakiej intrygi i krwi lejącej się wiadrami. To książka idealna do odprężenia i z takim nastawieniem trzeba do niej podchodzić. 


Moja ocena:6,5/10




Tytuł:Jak Cię zabić, kochanie?
Autor:Alek Rogoziński
Wydawnitwo:Filia
Data wydania:02.06.2016


Mnie powieść Rogozińskiego nie zachwyciła. A Wy, czytaliście? Chcecie przeczytać?

PS:Wiem, że ostatnie mnie tu mało, ale ma teraz na głowie szkołę, pracę, jazdy i trochę nie daję rady czasowo :(

13 komentarzy:

  1. Taka komedia kryminalna pewnie idealnie wpasowałaby się w mój czytelniczy gust:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. To dość niespotykana książka, jak najbardziej może się podobać. Ja jednak w tamtej chwili miałam ochotę na coś nieco innego, stąd moja ocena :)

      Usuń
  3. Nie lubię wprawdzie przewidywalnej fabuły, ale w długie zimowe wieczory nie pogardzę komedią, nawet jeśli jest zabarwiona kryminałem :D. Ciekawi mnie też pióro autora, bo po raz pierwszy usłyszałam o nim dopiero przy okazji premiery tej książki :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo! Super! Jak najbardziej sięgnę po tę pozycje, pomimo tego, że nie miałam nigdy styczności z tym autorem :)

    Pozdrawiam!
    http://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam i nie mogę zdecydować czy chcę. Kryminały lubię są dla mnie w wiekszosci średnie, ani mnie grzeją, ani ziembią (choć zdarzyło się kilka naprawdę dobrych), a z komedią w formie książki nie miałam jeszcze do czytennienia. Na razie nie mam ochoty na coś takiego, ale może kiedyś... Zobaczymy ;) Pozdrawiam, Wielopasja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upade: Jednak nabrałam ochoty na tę powieść (nie wiem dlaczego tak nagle) i być może, niedługo będe miała ją u siebie :D

      Usuń
    2. Świetnie, w takim razie czekam na Twoją recenzję! :)

      Usuń
  6. Słyszałam wiele dobrego o stylu tego autora, zwłaszcza, że tematyka jest związana z humorem, a ja uwielbiam dobry humor przy książce :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nie czytałam tego typu książki. Wydaje się mieć „filmową” strukturę. Czemu mam wrażenie, że w każdej polskiej komedii czy to gangsterskiej czy akcji, znajdą się zakonnice? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, coś w tym jest :) Ale chyba nie tylko polskiej. Kojarzę jeszcze jakąś komedię z Whoopi Goldberg, tam też były zakonnice.

      Usuń