środa, 13 lipca 2016

Awangarda, szaleństwo, kontrowersja - recenzja "Dobrego trolla"

Książka może Ci się podobać, lub nie. Możesz ją uważać za genialną, dobrą, przeciętną, lub po prostu słabą. Jednak nie wszystkie książki można ocenić w ten sposób. Istnieją takie, które można jedynie kochać, lub nienawidzić, nie ma nic pomiędzy. Absolutnym ewenementem pod tym względem jest „Dobry Troll”, Jasia Kapeli, który w przedziwny sposób, zarówno balansuje na krawędzi wybitnej, jak i fatalnej książki, ale i jest nimi równocześnie. Dlaczego? Zapraszam do dalszej lektury.

Głównym bohaterem „Dobrego Trolla”, jest Janusz Małolepszy. Poznajemy jego historię od momentu poczęcia (opisanego swoją drogą dosyć niesmacznie), aż do chwili, gdy jest sławnym i bogatym dwudziestolatkiem. W ten sposób możemy prześledzić jego życie, spróbować zrozumieć, dlaczego stał się trollem oraz na czym tak właściwie polegało jego trollowanie. Jednak to raczej nie losy głównego bohatera są tutaj najważniejsze, lecz to, co zostało wplecione w tę opowieść. Jest to ogrom przemyśleń, opinii, wniosków, dotyczących...tak naprawdę wszystkiego. Autor, bo myślę, że spokojnie można utożsamiać wyrażone w książce poglądy, ze zdaniem Kapeli, poddaje krytyce system edukacji, który zabija w uczniach kreatywność, opisuje relacje międzyuczniowskie, porusza tematy polityczne, ekonomiczne - pisze o absurdzie, jakim jest głód i otyłość na świecie, pokazuje stanowisko większości Polaków wobec transplantologii, porusza problem trollingu, nie tylko w internetowej wersji i wiele, wiele innych. Oczywiście w książce nie brakuje odwołań do religii. Główny bohater za sprawą pewnego incydentu, staje się wrogiem Kościoła (choć po tym, czego był świadkiem, myślę, że można go zrozumieć). Uważa, tak jak Karol Marks, że religia to „opium dla mas”, dziwi się, że w w dzisiejszych czasach, jest tak wiele osób wierzących. Wyśmiewana jest również osoba Jana Pawła II, choć ciężko jest powiedzieć, czy jest to wyśmiewanie, wyśmiewanie się, z wyśmiewania, a może po prostu zwykła prowokacja? To już zostawiam do indywidualnej oceny.

Z początku książka nawet mi się podobała, była napisana z humorem i to takim niewymuszonym. W niektórych sprawach zgadzałam się z głównym bohaterem, szczególnie bliska była mi opinia Janusza o zakończeniu lektury dla dzieci „O psie, który jeździł koleją”. Później było już tylko gorzej. Głównemu bohaterowi udaje się zyskać sławę. Ale to, w jaki sposób ją zdobył, a później powiększał, jest tak nieeleganckie, nieapetyczne i prostackie, że chwilami zastanawiałam się, dlaczego ja w ogóle tracę czas i czytam coś takiego?

Książka ta, bardzo kojarzy mi się z „Ferdydurke” Gombrowicza. Niby czyta się ją dobrze, szybko, ma całkiem przyjazny język, ale później coś jest nie tak. Okazuje się, że akcji praktycznie nie ma, a książka, może i porusza bardzo ważne kwestie, ale są one zakopane pod grubą warstwą czegoś...dziwnego. Infantylności, szaleństwa, próby ogłupienia i poniżenia czytelnika, czegoś co większość ludzi, nie ośmieliłaby się nazwać nie tyle dobrą, ale i jakąkolwiek literaturą. Uważam, że autor jest naprawdę mądrym człowiekiem, który potrafi obserwować i analizować to, co się dzieje w naszym społeczeństwie, z jakimi problemami się borykamy, ale sposób, w jaki postanowił je przedstawić, był strzałem w stopę. „Dobry Troll”, jest przykładem na to, że kontrowersja, nie zawsze znaczy sukces, bo...czy słyszeliście kiedykolwiek o tej książce? Ja jedynie przez mgłę kojarzyłam okładkę, poza tym nic więcej. Sądzę, że gdyby autor dołączył do swoich przemyśleń i wniosków jakąś sensowną (!) fabułę, która nie przypomina wygłupów dziecka z podstawówki (tutaj znów mowa o pomyśle Janusza na zdobycie sławy), jego książka, zyskałaby większą popularność i zostałaby zdecydowanie lepiej odebrana.

Okładka „Dobrego Trolla” jest specyficzna. Kontrowersyjna i przyciągająca wzrok, więc niby swoje zadanie spełnia. Nie zmienia to jednak faktu, że mogłaby być zdecydowanie ładniejsza. Tak naprawdę, zamiast na nowoczesną i świeżą, wygląda na przestarzałą, niczym z lat 90, wykonaną przez kiepskiego grafika (mam tutaj na myśli oczywiście przeróbkę wizerunku księdza). Na pierwszy rzut oka, intryguje i zachęca, lub stanowczo zniechęca do przeczytania, w zależności od poglądów religijnych. Gdy popatrzy się na nią dłużej, rzuca się w oczy słabe wykonanie, zły dobór kolorów i nieładna czcionka. Przy obecnym rozwoju technologicznym, gdzie okładki są hologramowe, mają matowe i/lub połyskujące wykończenia, wypukłe, wklęsłe elementy, posiadają kolorowe boki stron itd., dało się zrobić o wiele bardziej efektowną i może nawet jeszcze bardziej szokującą okładkę, ale niestety otrzymujemy to, co otrzymujemy.

Fanom „Ferdydurke” poleciłabym „Dobrego Trolla”, całej reszcie raczej nie. Osobom bardzo religijnym również ją odradzam. Komu więc powinna się spodobać? Osobom niebojącym się awangardy, zabawy słowem i przeróżnych dziwactw oraz lubiącym, gdy książka ma drugie dno. Wbrew pozorom, to nie jest łatwa lektura, przynajmniej, jeżeli poza samym przeczytaniem książki, chce się ją jeszcze zrozumieć. Część przemyśleń jest podana wprost, ale są i takie, do których trzeba dogrzebać się, przez dosyć szaloną treść. To naprawdę nietypowa książka, której nie da się jednoznacznie ocenić. Wszystko zależy od indywidualnych poglądów i wyrozumiałości na inność w literaturze. Ta książka to prawdziwa jazda bez trzymanki, jesteście gotowi zaryzykować?

Moja ocena: 4/10





Tytuł:Dobry troll
Autor:Jaś Kapela
Wydawnictwo:Krytyka polityczna
Data wydania:10.05.2015



Lubicie takie książkowe wynalazki czy raczej nie bardzo?  Bo ja niestety się z nimi nie polubiłam :(


PS: "Mechaniczny" przeczytany, zrecenzowany. Recenzja na blogu pojawi się pewnie za parę dni.

4 komentarze:

  1. Wiem, jestem próżna, ale za nic w świecie nie sięgnęłabym po tę książkę. Tak, to naprawdę niefajne, kiedy ocenia się książkę przez pryzmat okładki, no ale proszę! I chyba dobrze, po twojej recenzji wiem, że nawet nie warto po nią sięgać.
    Buziaki kochana, obserwuję, cudowny blog!
    BOOKBLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja akurat gdy ją brałam nie miałam zbyt dużego wyboru, a coś wziąć chciałam. Okładka zapowiadała kontrowersję i nic do niej nie mam. Wyjątkiem jak się okazało, jest ta przedstawiona w tej powieści. Dziękuję za obserwację <3

      Usuń
  2. A zapowiadało się tak pięknie... już byłam zaintrygowana, a tu bum! Okładka... matko, okładka, kto ma taki mózg, ze stworzył coś takiego XD? Rozwaliła mnie. Nie, jestem za bardzo tchórzliwa, by się zmierzyć z tą książką haha.

    #SadisticWriter
    http://zniewolone-trescia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł na okładkę był nie najgorszy, ale wykonanie... grafik płakał jak projektował :D Co zaś do samej książki, tu już chyba nie chodzi o odwagę. Myślę, że po prostu szkoda czasu na tę pozycję, chyba że ktoś jest naprawdę takiej specyficznej literatury.

      Usuń