czwartek, 9 czerwca 2016

Apogeum mieszanych uczuć - recenzja "Lolity" V.Nabokova

Tak, wiem, wiem. Miała być mini recenzja Facecji. Będzie recenzja, ale Lolity. Stwierdziłam, że póki te wszystkie emocje, jakie wzbudziła we mnie powieść Nabokova jeszcze we mnie są, przeleję je na papier. Właściwie klawiaturę. Nieistotne. Tyle słowem wstępu.


Jak pewnie większość z Was wie, Lolita opowiada o mężczyźnie w średnim wieku, który zakochał się w 12-letniej dziewczynce. Fakt, tak jest. Więcej o fabule nie mogę powiedzieć, bo choć jedno słowo więcej, a powstałby z tego spoiler.


Zatem fabułę mamy z głowy. Myślę, że pewnie teraz sporo z Was myśli sobie, że to musiała być obleśna książka, no bo mamy tu przecież podstarzałego pedofila i młodą, biedną, niewinną dziewczynkę. Nic bardziej mylnego. Szczerze mówiąc po Lolitę sięgnęłam, bo miałam właśnie ochotę przeczytać coś poruszającego, mocnego, wstrząsającego. Otrzymałam coś zuuupełenie innego.


Główny bohater wbrew pozorom nie jest obrzydliwym typem czyhającym na bezbronne dziecko w ciemnej uliczce. O nie! To człowiek wykształcony, kulturalny, potrafiący powstrzymać swoje żądze. Co jednak najważniejsze, on naprawdę pokochał tytułową Lolitę, a o swej ukochanej mówił tak, że wszyscy wokaliści disco polo i autorzy pokroju E.L. James powinni się od niego uczyć. Może to niezbyt na miejscu, ale przyznam, że nawet go polubiłam. Humbert opowiadając swoją historię niejednokrotnie się tłumaczył, przypominając choćby postaci historyczne, w czasach których związek dojrzałego mężczyzny z dzieckiem był czymś normalnym. Niby dla pedofilii nie ma wytłumaczenia, ale chyba nie w sposób się nie zgodzić, że Humbert to po prostu osoba, która narodziła się w złym miejscu (w dzikich plemionach pewnie po dziś dzień powszechne są takie praktyki) i o niewłaściwym czasie.


Lolita jest podzielona na dwie części. Moja recenzja też w sumie powinna, bo Lolita cz.I a Lolita cz.II to dla mnie właściwie dwie różne książki. Pierwszą część czytałam z ogromnym zaciekawieniem, do drugiej się zmuszałam. W pierwszej byłam zachwycona specyficznym i po prostu ładnym stylem autora, w drugiej zaczął mnie męczyć. I tak można by mówić, i mówić. Autor w posłowiu wspominał o osobach, które nie dały rady przeczytać jego książki do końca, ze względu na to, że w pewnym momencie kończą się wszystkie pikantniejsze sceny. Jeśli chodzi o mnie, to primo: nie zauważyłam tam jakiejkolwiek ostrzejszej sceny, secundo: mnie również zanudziła druga połowa książki, ale to ze względu na dużą ilość opisów, bliźniaczych wydarzeń i paplaninę, nie mającą w zasadzie żadnego znaczenia dla fabuły książki.


Lolita to bardzo dziwna książka. Wzbudziła we mnie szereg skrajnie różnych emocji. Nie wiem co jeszcze mogę o niej powiedzieć. Była bardzo specyficzna. Momentami intrygująca, a pod koniec nużąca (możliwe, że to przez pogodę, ale ostatnie kilkadziesiąt stron czytałam z ogromnym bólem głowy i odczułam niespotykaną ulgę, gdy dobrnęłam do końca). Teraz wreszcie rozumiem zachwyty nad tą książką, bo styl Nabokova rzeczywiście jest imponujący. Rozumem równocześnie przeciwników Lolity. Zgadzam się, że to (przynajmniej pod koniec) dość nudna książka i to raczej bez żadnego morału.


Czy polecam? I tak i nie. Po prostu zachęcam wszystkich do przeczytania i wyrobienia sobie własnej opinii na temat tej słynnej książki.





Tytuł:Lolita
Autor:Vladimir Nabokov
Wydawnictwo:MUZA S.A.
Data premiery:15.11.2013 (dotyczy wydania)






Jutro (może) obiecana recenzja Facecji, jakiś luźny post lub nic. Zaczyna się Euro, więc raczej będzie mnie tu trochę mniej :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz