czwartek, 2 czerwca 2016

Co mówią owce? - recenzja Milczenie owiec (T.Harris)


Czy Milczenie owiec jest klasykiem czy nie, zostawiam już każdemu do indywidualnej oceny. Według mnie jeszcze nim nie jest, choć nie wiele mu do niego brakuje. Nie zmienia to jednak faktu, że to książka bardzo popularna, której wstyd nie znać. Między innymi dlatego wreszcie po nią sięgnęłam.


Główna bohaterka – Clarice Starling, czyli przyszła funkcjonariuszka FBI staje przed wyzwaniem. Musi odbyć rozmowę z legendarnym zabójcą i równocześnie doktorem psychologii – Hannibalem Lecterem. Wszyscy wierzą, że zbrodniarz może posiadać informacje na temat Buffalo Billa, czyli grasującego obecnie w Stanach mordercy, obdzierającego ze skóry młode kobiety. Niestety, nie ma nic za darmo. W zamian za informacje, Clarice będzie musiała podzielić się z Lecterem kilkoma szczegółami ze swojego życia. Co Lecter wie o Billu? Czy uda się go schwytać?

Kryminałami i thrillerami zaczęłam interesować się dopiero od niedawna. Mimo to, zdążyłam już zauważyć pewne schematy rządzące tymi gatunkami. Milczenie owiec jest inne. Mamy tu dwóch zbrodniarzy. Wciąż zabijającego Buffalo Billa i przebywającego w więzieniu Lectera. Umieszczenie dwóch pozornie podobnych, lecz tak naprawdę skrajnie różnych postaci, to moim zdaniem świetny pomysł. Nie zainteresowała cię historia Buffalo? Nic straconego! Jest jeszcze intelektualista, Hannibal Lecter. Co więcej, losy obojga a także Clarice oraz jej przełożonego, przeplatają się. Nie raz z pokoju Starling przenosimy się do celi Lectera czy na odwrót. Chyba nie muszę dodawać, że zwykle następuje to w najciekawszym momencie? Niektórych może coś takiego irytować, ale w moim przypadku był to bodziec, który sprawiał, że od Milczenia owiec nie mogłam się oderwać, bo zawsze akcja kończyła się w takim momencie, że odłożenie książki nie przeczytawszy kolejnego rozdziału byłoby... zbrodnią.

Hannibal Lecter to chyba jeden z najpopularniejszych bohaterów literackich. Teraz wiem dlaczego. Jest bardzo złożoną postacią,na tyle, że nawet ciężko jednoznacznie stwierdzić czy jest dobry czy zły. Nie jest specjalnie gadatliwy, ale to jedynie dodaje mu uroku i roztacza wokół niego atmosferę tajemniczości. Do tego te wszystkie gierki psychologiczne... jak dla mnie literacka uczta.

Gdy sięgałam po Milczenie owiec, sporo rozmyślałam nad tytułem. Nie miałam żadnego pomysłu co mógłby oznaczać. Kiedy wreszcie poznałam jego znaczenie, zachwyciłam się. Spodobała mi się zarówno jego geneza jak i znaczenie, jakiego nadali mu bohaterowie. Równie duże wrażenie wywarła na mnie sprawa Buffalo Billa, a konkretniej motywy jego działania, na które sama pewnie nigdy bym nie wpadła. W Milczeniu owiec przedstawiona jest też psychika zbrodniarza, a raczej zbrodniarzy. Wszyscy zainteresowani tym, o czym myśli morderca, jak usprawiedliwia swoje czyny, powinni być więc tak jak ja, zachwyceni książką Harrisa.

Gdzieś, w głębi czułam, że lektura Milczenia owiec to nie będzie czas stracony. Nie pomyliłam się. Harris pisze dość prosto, ale nie zbyt prosto, ciekawie i nie nużąco. Stworzył intrygujących bohaterów, między innymi Lectera, którego naprawdę polubiłam. Już teraz wiem, że z pewnością wrócę do tej serii i przeczytam pozostałe tomy traktujące o tym kultowym już zbrodniarzu.


Moja ocena: 8/10





Tytuł:Milczenie owiec
Autor:Thomas Harris
Wydawnictwo:Albatros
Data premiery:marzec 2013 (dotyczy wydania)


Jak myślicie - to już klasyk czy jeszcze nie? Też tak polubiliście Lectera? Z chęcią poznam Wasze zdanie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz