sobota, 25 czerwca 2016

"Syrena" bez... syren - recenzja

Lubię czytanie i mnóstwo innych rzeczy. Niedawno zauważyłam, że przecież mogę to wszystko ze sobą połączyć. Skoro lubię choćby syreny, to dlaczego nie sięgnąć po jakąś książkę z nimi? Tak oto w skrócie zaczęła się moja króciutka przygoda z twórczością Kiery Cass, a konkretniej z powieścią Syrena.

Kahlen to młoda dziewczyna, która jest syreną. Wraz z trzema swoimi towarzyszkami dba o to, by apetyt Matki Ocean był zawsze zaspokojony, mianowicie niczym mityczne syreny zwodzi rybaków swoim śpiewem doprowadzając do zatonięcia ich statków. Jej życie nie jest jednak tak piękne jak mogłoby się wydawać. Nie tylko jej śpiew, ale już sam głos stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo dla ludzi. Choćby jedno piśnięcie sprawia, że osoby w jej otoczeniu pragną się utopić – choćby w łyżce wody. A to oznacza, że Kahlen i pozostałe syreny nie mogą normalnie kontaktować się z ludźmi, o miłości nie wspominając. Czy jest jakiś sposób by obejść ten „przepis”? Jak dziewczyna radzi sobie jako syrena?



Po powieść Cass sięgnęłam przez fakt, że miały tam być syreny. Pogodziłam się z myślą, że cała reszta może mi się nie spodobać, ale nie przewidziałam, że... nie będzie tu syren. Nie wymagałam wiele, naprawdę. Liczyłam na choć jedną postać będącą od pasa w górę kobietą, a od pasa w dół rybą. Okazuje się, że dla Cass to zbyt wiele. Syrenom w jej powieści – uwaga, nie żartuję – po wejściu do wody wcale nie wyrasta ogon, broń boże! Ich ubrania się rozsypują, a w ich miejscu pojawiają się... przepiękne, BALOWE suknie. Może autorka chciała stworzyć coś nieoczywistego, możliwe, jej sprawa. No ale bez przesady! Balowa suknia to chyba najgorsza rzecz w jakiej można wejść do wody. Pomijam już tutaj fakt, że dziewczyna, która z syreną ma wspólnego jedynie tyle, że tak jak ona zwodzi rybaków, z definicji nie jest syreną, no ale taki ubiór to rzecz cholernie niepraktyczna i do teraz nie mogę zrozumieć tego posunięcia Cass.

A jak z wątkiem miłosnym? Może on się broni? Myślę, że to kwestia upodobań. Jeżeli lubicie przesłodzone, naiwne romanse mające w sobie wszystko, poza choć procentem szans, że wydarzą się w prawdziwym życiu, możecie śmiało brać się za lekturę. W innym przypadku nie polecam. Związek Kahlen z Akinlim (co to w ogóle za imię?) jest sztuczny do granic możliwości. Wieeelka miłość po spędzonym razem tygodniu (!) i późniejsze wierne czekanie na wybranka (którego przypominam – zna się z tydzień) około roku... Z całym szacunkiem, ale takie rzeczy nie zdarzają się w prawdziwym życiu.


Sama fabuła wybitnie porywająca nie była. Opis życia syren i wyjaśnienie czytelnikowi jakie reguły rządzą światem, w którym żyją, zajął około 1/3 książki. Reszta była niestety opisana dość skrótowo. Autorka potrafiła w dwóch czy trzech zdaniach opisać jak wyglądało życie Kahlen przez kilkadziesiąt lat . Poza tym w książce w zasadzie zbyt wiele się nie dzieje. Fabuła jest prosta, przewidywalna, nic szczególnego.

Jest jednak coś, co mogę pochwalić. Autorce świetnie wyszedł sam wątek syren (poza tym... failem z sukniami). Bardzo przejrzyście i sensownie opisała ich ideę, zasady rządzące w tym interesującym świecie. Jakieś drobne niedociągnięcia były, to fakt, ale ogólnie całość miała ręce i nogi. Więcej nie chcę zdradzić, bo to według mnie jedyna rzecz, dla której warto sięgnąć po tę książkę.

W jednym z postów pisałam, że nie chcę przeczytać Rywalek. Teraz przynajmniej mogę to poprzeć jakimiś konkretnymi argumentami, bo nie sądzę, by ta seria wiele różniła się od Syreny. Jeżeli wszystkie wady tej powieści jakie przedstawiłam Wam również by przeszkadzały, raczej nie traćcie czasu na tę pozycję. Jeżeli jednak lubicie dynamiczne wątki miłosne przepełnione wychwalaniem zalet swojego partnera i żalem nad jego utratą oraz jesteście w stanie przeboleć obecność syren w długich sukniach zamiast płetw, myślę, że jak najbardziej możecie sięgnąć po tę powieść Kiery Cass.

Moja ocena: 5/10




Tytuł:Syrena
Autor:Kiera Cass
Wydawnictwo:Jaguar
Data wydania:03.2016




Serdecznie zachęcam do komentowania i obserwowania!
Znacie może coś innego (lepszego) o syrenach? :)

4 komentarze:

  1. Przyznam szczerze, że jak dla mnie to nie brzmi zbyt zachęcająco. O ile wątek miłosny bym jakoś zniosła, tak syreny w sukniach, to jedna wielka parodia. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie chodzi o to, żeby brzmiało zachęcająco, tylko jak sama nazwa wskazuje - szczerze. Też mnie zdziwiła taka wizja syren,ale co zrobić. Niby mały detal, a jak wiele zmienia :)

      Usuń
  2. Ja nie czytałam, ale wydaje się być fajna, więc mimo Twoich zastrzeżeń przeczytam, bo chce sama wyrobić sobie o niej zdanie :)
    Pozdrawiam!
    Czytam, piszę, recenzuję, polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ile osób, tyle opinii. Widzę, że lubisz Rywalki, więc może Tobie Syrena się spodoba :)

      Usuń